10:00
Budzę się ambitnie o 10:00, do lobby docieram pół godziny później. Spóźniam się na hotelowe śniadanie wobec czego szukam alternatyw. Conscierge daje opcje: jeden lokal bardzo blisko, albo drugi dalej, ale trendy. Wybieram to drugie, a w międzyczasie dołącza Jeff. Po kwadransie docieramy do restauracji i na początek niespodzianka – dostajemy numerek i … musimy poczekać około 20 minut na wolny stolik. Wewnątrz gigantyczne porcje śniadaniowo – obiadowe („komplementarne” zapiekane ziemniaki) i „mała” kawa o pojemności … 0,7 litra. Lokal opuszczamy godzinę później, a kolejny posiłek zjemy dopiero po 21:30 …
11:30
Dość mocno zmęczeni poprzednim dniem, niespiesznie zwiedzamy Chicago, wybierając kilka miejsc, które planujemy zobaczyć: Panoramę 360, rejs po jeziorze Michigan (Skyline Cruise), spacer po Michigan Avenue i wzdłuż wybrzeża (Navy Pier) oraz tzw. „lustrzaną fasolkę”.
21:30
Zwiedzanie kończymy w jednym z rekomendowanych stakehouse’ów. Chicago naprawdę nam się spodobało – dużo ciekawych miejsc, do których można dotrzeć w niedługim czasie, no i jezioro Michigan, które daje wrażenie przebywania w jakimś nadmorskim miejscu.