14:00
Vegas wita temperaturą 38C. Jeff czeka przy pasie na którym za chwilę powinien pojawić się mój bagaż. 20 minut później przebieram się w odzież stosowną do nowych warunków pogodowych.
Ruszamy od razu do Wielkiego Kanionu – w planie mamy dwa najbliższe punkty widokowe.
18:00
Parkujemy samochód, wykupujemy bilety i wsiadamy do autobusu, który ma nas zawieźć do dwóch miejsc widokowych: Skywalk i Guano. Zwiedzających, oprócz nas, jest niewielu: para z Włoch i rodzinka z Azji. Zostaje godzina do zamknięcia.
Na Skywalk wrażenie jest niesamowite – oprócz wspaniałego widoku na sam Kanion i kamiennego orła z rozłożonymi skrzydłami, spacer po szklanym pomoście w czasie którego można podziwiać przepaść pod naszymi nogami – robi wrażenie. Niestety, minusem jest zakaz wnoszenia aparatów i kamer, a w zasadzie wszystkiego oprócz odzieży jaką ma się na sobie – na czas pobytu na szklanym pomoście rzeczy zostawiamy w tzw. „complementary lockers” – szafkach na szyfr. Ze sporą niepewnością zostawiam tam sprzęt, paszport, gotówkę i karty. W czasie spaceru nad Kanionem, pojawia się lokalny fotograf. Jedno zdjęcie z jedyne 30$.
Pół godziny później, zostajemy dowiezieni do Guano. Tutaj bez opłat i dużo lepsze widoki. Tylko czas niezbyt dogodny do robienia zdjęć – zachodzące słońce rzuca cień na malowniczy Kanion.
19:00
Jesteśmy w drodze powrotnej do Vegas. Za późno jednak na wizytę na tamie Hoovera.
21:00
Meldujemy się w Ceasar’s Palace w Vegas. Szybki prysznic, zmiana ubrań i wychodzimy na miasto. Idziemy główną aleją i odwiedzamy spontanicznie różne miejsca. Na chodnikach pełno ludzi, a na ulicach samochody tłoczące się w korkach, które wydają się nie mieć końca. Od czasu do czasu mijam ekipy celebrujące wieczór panieński albo kawalerski. Oprócz tego dziesiątki osób sprzedających bilety na różne „eventy”, np. można zobaczyć, we własnej osobie, David’a Cooperfielda czy Britney Spears. Jeśli ktoś lubi.
02:00
Po ulicach można się już przemieszczać dużo swobodniej. W bocznych uliczkach policjanci dyskretnie aresztują młodych ludzi, nie słychać syren, tylko wszechobecną muzykę dochodzącą z niezliczonych lokali, klubów i hoteli. Dla kontrastu oglądam choreograficzny pokaz fontann. Genialny.