17:55
Wodospad robi wrażenie chociaż miejsce nie pozwala na pełne rozkoszowanie się widokiem – jest wąsko i stromo. Liczne znaki ostrzegają turystów przed niebezpieczeństwem. Przy krańcu urwiska pojedynczy, symboliczny nagrobek jakiegoś mężczyzny z Rosji – spadł w przepaść dwa lata temu.
18:40
Kilka zdjęć i jadę dalej. Potrzebuję kawy. Na jabłka już patrzeć nie mogę – zjadłem 5. Kieruję się do farmy Kjeasen. Prowadzi do niej droga i tunel, który jest … jednokierunkowy. Kierunek jazdy zmienia się co pół godziny zgodnie z wywieszonym rozkładem. Ani myślałem czekać, na szczęście rozkład nie obejmował godzin wieczornych. Ale fakt, jazda ciemnym tunelem przez 5km robi wrażenie – no bo kto się cofnie kilka kilometrów jeśli dwa pojazdy „spotkają się” w środku?
19:45
Po kilkunastominutowym spacerze docieram do farmy Kjeasen. Widok wspaniały, chociaż trochę strach podchodzić do krańca „orlego gniazda”, umieszczonego kilkaset metrów nad taflą fiordu.
20:30
Niechętnie opuszczam Kjeasen i kieruję się na Voss. Niestety, stwierdzam brak moich okularów – korekcyjnych. Pozostaje mi pozostać przy przeciwsłonecznych, również z korektą na mój astygmatyzm.
20:50
Przeprawa w Brimnes. Widzę prom w oddali. Przez kilka chwil czekam samotnie, ale wkrótce dojeżdża kilka kolejnych samochodów. Na promie kawa i kanapka na ciepło z mikrofali. Kawę zabieram do samochodu.
22:45
Docieram do hotelu – dość mocno nadszarpnięty zębem czasu, ściany wewnętrzne wykonane z grubszej dykty. Ale za to obsługa bardzo miła, dobra kawa i widok z okna rewelacyjny. W sumie miła odmiana po noclegu w Bergen.
00:10
Nie mogę zasnąć – za oknem jasno jak na noc, symboliczne, cienkie, przepuszczające całe światło zasłony nie stanowią żadnej przeszkody dla „nocnego światła”. Mój organizm jakoś też nie „rozpoznaje” pory dnia. Przed zaśnięciem jeszcze wymyślam, że rano pojadę do Voss w celu wyrobienia okularów. Niedorzeczność tego pomysłu świadczy tylko i wyłącznie o moim zmęczeniu.