Geoblog.pl    silentknight    Podróże    MY WAY IN NORWAY: Norwegia po mojemu    Z FLAM-POCIĄGIEM, DO FLAM-ROWEREM, CZYLI DLACZEGO NIE POLECAM FLAMBANA
Zwiń mapę
2011
22
cze

Z FLAM-POCIĄGIEM, DO FLAM-ROWEREM, CZYLI DLACZEGO NIE POLECAM FLAMBANA

 
Norwegia
Norwegia, Flåm
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 200 km
 
13:20
Docieram do Flam. Nabrzeże, przy którym znajdują się sklepy z pamiątkami, restauracje, zdominowane jest przez turystów. Od razu uderzam do kas i tu, mimo obaw mogę kupić bilet już na 14:50. Kobieta zapytała się czy chcę w jedną stronę czy również powrotny. Oczywiście kupiłem w jedną stronę – w przewodniku napisano, że warto wrócić na rowerze, że „łatwo, lekko i przyjemnie”. Ja jednak nie do końca wierzę przewodnikom turystycznym, więc upewniam się u Pani w kasie. „This will be easy and nice way back for you” czyli, że będzie spoko i niepotrzebnie się przejmuję. Czas poprzedzający odjazd tego cudu techniki spędzam na spacerze po Flam, sprawdzeniu oferty upominkowej i podziwianiu olbrzymiego, kilkupiętrowego wycieczkowca, który jakimś cudem wcisnął się do tutejszego portu.

14:50
Punkt 14:50 zajmuję miejsce przy oknie, i to otwieranym, co ma znaczenie biorąc pod uwagę, że planuję zrobić zdjęcia „zapierającym dech” widokom. Poza tym, nie wiedzieć czemu, tylko połowa okien jest otwierana. Pasażerowie wypełniają cały skład. Ruszamy powoli, a na ekranach telewizorów umieszczonych nad każdym przejściem między wagonami, można dowiedzieć się, że połączenie Flam-Myrdal to 20-kilometrowy odcinek, który pokonuje różnicę wysokości ok. 900 metrów. Po chwili obraz zostaje zastąpiony głosem lektora w paru językach, w tym po chińsku. Na przemian opowiada o krajobrazach ukazujących się niemal na zmianę, to po lewej, to po prawej stronie. Mój misterny plan wziął w łeb, bo co chwilę podchodzi ktoś z aparatem, też na chwilę, żeby zrobić zdjęcie przez otwierane okno przy którym siedzę. Kiedy z kolei udaję się z mojej prawej na lewą stronę, wracając znajduję już kogoś stojącego na moim miejscu, najczęściej w aparatem wystawionym za okno. Potem przepraszające gesty, że przecież tylko na chwilę. A ta „chwila” często wystarcza żeby było za późno na uwiecznienie krajobrazu. Szybko orientuję się, że najdłużej przychodzi nam podziwiać … tunele. I to wcale nie najkrótsze. Po 15 minutach odpuszczam, podobnie jak pewna starsza pani ze Stanów, siedząca naprzeciwko mnie. Inni biegają z aparatami z lewej do prawej i odwrotnie, próbując coś pstryknąć. Mnie musi wystarczyć samo oglądanie krótkich widoków między tunelami.

Wg moich obliczeń, połowa (albo coś blisko tego) 50-minutowej trasy to tunele. Jedyną odmianą jest postój przy wodospadzie Kjofossen. W ciągu niespełna 10 minut wszyscy pasażerowie wychodzą na nieduży pomost, robią sobie zdjęcia będąc pod ciągłym wodnym obstrzałem z wodospadu i wracają na miejsca. Wygląda to dość komicznie, bo spora część turystów nie zabiera jednak parasoli. Oczywiście też nie miałem.
Pociąg rusza dalej, i gdy dojeżdża do Myrdal, ja psychicznie szykuję się na niezapomniany i odprężająco-relaksujący zjazd rowerem do Flam. Moich nadziei nie mąci nawet fakt, że oprócz mnie tylko jedna osoba zostaje w Myrdal – reszta wraca tą samą trasą co przyjechała.

16:15
Docieram do budynku, gdzie mam wypożyczyć rower. W drzwiach zastaję kobietę malującą drzwi. Wydaje się nieco zdziwiona słysząc pytanie o jednoślad. Wybiera mi jeden, a ja z miną eksperta (którym oczywiście nie jestem) sprawdzam poziom powietrza w oponach (90kg to znowu nie tak mało). Pani traci nieco cierpliwość kiedy daję do zrozumienia, że chcę inny egzemplarz (w tym, który polecała jest za mało powietrza). Kobieta sprawdza kolejny rower, tyle tylko, że dokładnie ocenia stan … hamulców. Początkowo nie za bardzo zwróciłem na to uwagę – tak pochłonęła mnie dbałość o stan opon. Ostatecznie potwierdzam wybór i płacę. Po wypisaniu rachunku Pani mówi: „tylko na samym początku proszę uważać – jest trochę kamieniście …”. Teraz trochę zaczynam się obawiać. Ale ruszam.

Sam początek to jakieś 3-4 kilometry stromego zjazdu po różnej wielkości kamieniach po krętej ścieżce, którą trudno nazwać szeroką albo tym bardziej, bezpieczną czy spokojną. Na pewno nie jest to opcja dla rodzin z dziećmi. Po przebyciu tego kamienistego odcinka mam bolący nadgarstek (od hamowania) i dość mocno zdefektowany prawy but (też od … hamowania, tyle, że nogą). Mijam biegnącego żwawo Skandynawa, ale tylko na krótko. Zjazd miał być łagodny i przyjemny, więc po co mi woda? Poza tym było chłodno, ponadto wiozłem na plecach 2 aparaty fotograficzne, statyw i trochę dodatkowego sprzętu – po co się dodatkowo obciążać?

Po pierwszym, kamienistym odcinku robię postój, przy okazji oddaję w myślach szacunek Majce Włoszczowskiej. Dalsza droga to prawdziwa nagroda za wszystkie poprzednie trudy. Trasa przewidywana na 90 minut zajmuje mi dużo dłużej. Co rozpędzam się (wyprzedzając owego Skandynawa) to muszę się zatrzymać, żeby zrobić kolejne zdjęcia. Mimo zmęczenia nie żałuję wyboru akurat takiej drogi powrotnej. Naprawdę polecam wszystkim, którzy będą mieć ewentualny dylemat. No, ale minus jest jeden – nie jest to trasa dla tych, którzy niezbyt pewnie czują się na rowerze. Jeszcze jedno – różnica temperatur między Myrdal i Flam wyniosła 7 stopni – dla niektórych może być ważne, że na górze było tylko 11 stopni więc generalnie nie jest to temperatura na T-shirt i zjazd rowerem z prędkością około 60km/h. Ja tam przeprosiłem się z moim polarem.

18:45
Po dwóch i pół godzinie docieram do Flam. Idę jeszcze na sałatkę z łososiem i kawę, zmęczony, ale tak zdecydowanie pozytywnie. Potem udaję się do informacji turystycznej żeby sprawdzić jak kursują promy - bo czeka mnie dzisiaj kolejna przeprawa.

19:30
Opuszczam opustoszałe już Flam i kieruję się na Laerdal. 21C i zaczyna padać. Dobrze, że teraz, a nie gdy zjeżdżałem na rowerze. W Aurland miałem opcjonalnie popłynąć po fiordzie, ale za późno i za deszczowo. Jest ładnie i spokojnie, chociaż deszcz nie przestaje lać. Rezygnuję z tutejszej trasy krajobrazowej – też miałem nią jechać. Ale mam przed sobą jeszcze jedną – drogę nr 55. Ta trasa dopiero miała mi pokazać, co oznacza określenie „droga krajobrazowa” w Norwegii. Szczególnie, gdy pogoda jest daleka od tej, portretowanej w turystycznych przewodnikach.

19:50
Wyjeżdżam z Aurland i wkrótce jadę tunelem długim na 25km. W korekcyjnych okularach słonecznych …
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (30)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
BoRa
BoRa - 2012-07-11 18:49
zdjęcia piękne!
 
BoRa
BoRa - 2012-07-11 18:49
zdjęcia piękne!
 
 
zwiedził 3.5% świata (7 państw)
Zasoby: 51 wpisów51 31 komentarzy31 746 zdjęć746 8 plików multimedialnych8
 
Moje podróżewięcej
09.07.2015 - 03.08.2015
 
 
16.11.2013 - 16.11.2013