Geoblog.pl    silentknight    Podróże    MY WAY IN NORWAY: Norwegia po mojemu    A MIAŁA BYĆ MALOWNICZA TRASA KRAJOBRAZOWA
Zwiń mapę
2011
22
cze

A MIAŁA BYĆ MALOWNICZA TRASA KRAJOBRAZOWA

 
Norwegia
Norwegia, Lom
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 335 km
 
20:30
Po drodze spontanicznie zatrzymuję się w niewielkim miasteczku i oglądam rustykalne zabudowania w centrum. Coś w nich jest, ale jestem zbyt zmęczony, żeby w pełni docenić lokalne walory. Wyjeżdżam o 20:55 i kieruję się do Fodnes, gdzie mam wjechać na prom. Po drodze jeszcze jeden tunel, ale tym razem „tylko” 8km … Godzinę później dopływam do Manheller, w trakcie krótkiego rejsu w ekspresowym tempie zjadam kanapkę. Kawę biorę na wynos – rejs nie jest aż taki długi.

21:50
Sogndalfjord. Do Lom, gdzie mam nocleg, pozostało 150km. GPS bezlitośnie pokazuje 2,5 godziny jazdy. Jest jasno jak w pochmurny dzień, mimo później godziny. Wjeżdżam na krajobrazową 55-tkę – tak bardzo polecaną w przewodniku. Mijam kolejne fiordy i wodospady. Nie mogę robić zdjęć – ciągle pada i nie za bardzo jest gdzie zatrzymać samochód. Niewiele zabudowań i trudno się dziwić. Droga jest zamknięta od późnej jesieni do wczesnej wiosny, zresztą takich sezonowych dróg jest dużo więcej. Mimo to widzę tu i tam zabudowania. Jednak mieszkają tu ludzie i jakoś dają radę.

22:40
Dzwoniłem do hotelu – właścicielka wie, że będę i otworzy dla mnie boczne wejście, a klucz będzie na mnie czekał w drzwiach od mojego pokoju. A przede mną jeszcze 100km.

23:10
Postój, zatrzymuję się przy plaży w centrum jakiegoś miasteczka. Zaciekawiła mnie drewniana tratwa kołysząca się na wodzie, a na niej siedzące nieruchomo, śpiące mewy. Dziwny widok. Rozstawiam statyw i mocuję aparat. Dekiel od obiektywu wypada mi z ręki i wpada do wody. „Najpierw okulary, a teraz to” pomyślałem. Na szczęście udało mi się wyłowić zgubę. Ruszam dalej. Kolejne kilometry jakby starały się udowodnić, że GPS się myli. Droga jest wąska na jeden samochód ale dużo bardziej kręta i stroma. Nie dla podróżujących mających chorobę lokomocyjną. Widoki fantastyczne nawet o tej porze dnia. Jak dotąd ten fakt przemawia za tym, żeby do Norwegii przyjechać w czerwcu – białe noce – tutaj co prawda nie są tak białe, ale wystarczająco jasne, by móc się poruszać np. w ciemnych okularach i nadal coś widzieć, co dla mnie miało strategiczne znaczenie.

23:50
Trudno powiedzieć „padam z nóg” podczas jazdy samochodem, ale tak mniej więcej się czuję. Z lesisto-górskiego krajobrazu wjeżdżam w … góry. Na jednym z płaskich szczytów widzę hotel przy drodze. „Kawa!” – pierwsza myśl. Wchodzę i widzę recepcjonistę rozmawiającego przez telefon. Stoję 3, może 4 metry od niego, ale brak jakiejkolwiek reakcji czy gestu żebym poczekał. Mijają minuty, staram się być cierpliwy – zapamiętałem informację z przewodnika o lokalnym podejściu z dużą dozą … powściągliwości i/lub cierpliwości. Stać mnie na 15 minut oczekiwania, potem wychodzę. Zdecydowanie nie polecam hotelu Tortugro – istna tortura dla moich „polskich”, niezbyt zasobnych pokładów cierpliwości.

00:25
Droga nadal wąska, delikatny deszcz przechodzi w coś na kształt zacinającej z ukosa ulewy. Temperatura spada z 17C do 4C. W zasadzie jadę między wierzchołkami górskiego płaskowyżu Jotunheimen, po obydwu stronach drogi śnieżne zaspy na 2 metry wysokości. Tam gdzie ich nie ma - typowa tundra. Na drodze ślisko, jadę najwyżej 40stką, choć znaki śmiało zachęcają do dwukrotnie szybszej jazdy. Za szybami widok iście złowieszczy. Na jednym z nielicznych parkingów zatrzymuję się, wdrapuję na jedną ze skał i z wielkim trudem robię parę zdjęć. Jestem na wysokości około 1400mnpm. Sporo.

01:10
Droga w końcu zaczyna opadać, przestaje padać, przybyło też kilka stopni. Po obydwu stronach mnóstwo niewielkich jeziorek, na wpół zamarzłych. Na zboczach widać jęzory lodowca. Pewnie w dzień jest tu pięknie, ale póki co ta krajobrazowa trasa wygląda bardzo surowo i jest niebezpieczna. Mijam jakiś samochód – pierwszy od ponad godziny. Do Lom jeszcze 12km. Zaczyna znowu padać. Klęska. Marzę o łóżku czy czymkolwiek, gdzie mógłbym się na chwilę położyć.

02:05
Tracę prawie godzinę w okolicach Lom – hotelu nie znajduję. Nie ma też kogo się zapytać – wszystko zamknięte. Dzwonię do właścicielki hotelu – na szczęście odbiera i dłuższą chwilę tłumaczy jak dotrzeć do miejsca docelowego. Za oknem zrobiło się dość mocno szaro, ale wciąż nie ciemno. Sam nie wiem czy lepiej jechać w słonecznych okularach czy bez.

02:50
Ostatecznie dojeżdżam do hotelu Polfoss w Skjeak. Całą wyprawa trasą 55 okazała się solidnym wyzwaniem. Największą radość sprawia mi gorący prysznic i hotelowe łóżko w schludnym, czystym pokoju.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
sister
sister - 2011-11-28 19:34
super!!!!
 
 
zwiedził 3.5% świata (7 państw)
Zasoby: 51 wpisów51 31 komentarzy31 746 zdjęć746 8 plików multimedialnych8
 
Moje podróżewięcej
09.07.2015 - 03.08.2015
 
 
16.11.2013 - 16.11.2013