Geoblog.pl    silentknight    Podróże    AZORY: ALL EXCLUSIVE    KURS NA WIELORYBY!
Zwiń mapę
2015
12
lip

KURS NA WIELORYBY!

 
Portugal
Portugal, Vila Franca do Campo
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 4284 km
 
Pobudka o 06:50. 10 minut później gość z recepcji ze swoim „wake-up call” puka taktownie do drzwi naszego pokoju. Zamówiłem go na wszelki wypadek – budzik w telefonie lubi tracić roaming i czas zmienia się o godzinę do przodu. A dzisiaj umówieni jesteśmy w porcie na 08:30 na tzw. Whale Watching, czyli oglądanie wielorybów. Swoją drogą to miła odmiana jak ktoś budzi gości hotelowych osobiście.
Kilka minut po 09-tej ruszamy w 21 osób (głównie turyści z Holandii i Wysp Brytyjskich) plus skiper i nawigator. Płyniemy szybką łodzią motorową nasłuchując informacji od obserwatora zlokalizowanego gdzieś na wyspie, który (jak tłumaczyła dziewczyna – nawigator) uzbrojony w potężne lornetki „omiata” ocean, informując skipera gdzie zauważył wieloryby. Po wypłynięciu z portu łódź gwałtownie przyspiesza, a pasażerowie szykują aparaty i kamery. Jestem przekonany, że jest to największa ilość tego typu sprzętu na metr kwadratowy o tej porze na całej wyspie. Po 10 minutach łódź gwałtownie zwalnia, a dwa potężne silniki przechodzą w delikatne i miarowe pomrukiwanie. Rozglądamy się i wkrótce widzimy parę wielorybów: wynurzają się leniwie co kilkanaście sekund żeby nabrać powietrza. Słychać trzask migawek i jęki niezadowolenia, bo nie wiadomo gdzie dokładnie wypłynie okaz, a jak już to nastąpi, to ma się 3-5 sekund na zrobienie zdjęcia. Widząc co się dzieje, zamieniam aparat na kamerę i szerokim kątem staram się uchwycić tak dużo jak się da. Niepotrzebnie się spieszę, bo akurat te wieloryby nigdzie się nie wybierają i każdy ostatecznie robi dobre zdjęcia. Ruszamy dalej i i dalej też od wyspy, na jakieś 7-8 kilometrów. Po kwadransie natrafiamy na płetwale błękitne. Pani nawigator, bardzo zaskoczona tłumaczy, że to zdarza się bardzo rzadko, żeby spotkać ten gatunek tutaj o tej porze roku (migruje z tego regionu). Wszyscy bez wyjątku podwajają swoje wysiłki żeby zrobić zdjęcia – pośpiech znowu okazuje się zbędny, bo zwierzęta ewidentnie mają sjestę. Karolina jest zachwycona faktem oglądania rzadkich okazów. Płyniemy dalej. Strasznie przyjemnie jest tak pruć przez ocean, ale tym razem po dwóch minutach zwalniamy skręcając jednocześnie na lewą burtę. Nieoczekiwanie ukazuje się nam niesamowity widok: stado około 50 delfinów płynie wyskakując nad powierzchnię wody co kilka sekund. Ruszamy za nimi, a ryk silników miesza się z zachwytem uczestników. Ja zaś filozoficznie stwierdzam, że bardziej wolę oglądać z odległości te dzikie okazy niż podziwiać wytresowane delfiny. Jest w tym coś wyjątkowego. Kiedy wszyscy już narobili zdjęć i nazachwycali się niecodziennymi widokami, ruszamy dalej – obserwator zameldował o kilku innych wielorybach …

Po 3-ch godzinach wracamy odwiedzając pobliską wysepkę – Ilheu da Vila - która powstała w wyniku eksplozji wulkanicznej około 4000 lat temu. Po niemal pionowych skałach łażą sporej wielkości kraby, a wewnątrz znajduje się bardzo przyjemna laguna. Na szczycie skały zbudowano specjalny pomost na zbliżający się konkurs skoków z klifu pod patronatem Red Bull’a. To raptem marne 27 metrów nad poziomem oceanu … Po zacumowaniu w porcie, niesieni wielorybią euforią, nabywam nam po koszulce „Whale Zone”.

W hotelu czujemy się dziwnie zmęczeni (przecież w sumie niewiele robiliśmy) i łapiemy drzemkę. Po południu wizyta w porcie, na plaży i w ulubionej restauracji, gdzie już wiedzą, że powinni mieć makaron (mimo, że nie ma go w karcie) do piersi z kurczaka, bo ziemniaki, frytki i ryż u Karoliny już nie przejdą. Kiedy próbuję dowiedzieć się skąd takie nagłe ograniczenie w menu mojej córki, ta informuje mnie, że jest w „okresie przejściowym”. Kiedy tłumaczę jej, że taki okres oznacza zazwyczaj przejście z jednego w drugie (asortymentu żywieniowego w tym przypadku), Karolina stwierdza: „odchodzę od ryżu i ziemniaków, w tym frytek, ale jeszcze nie dojrzałam co nowego będę jadła”. Tak więc jedno pozostaje niezmienne – łatwiej natrafię ponownie na płetwala błękitnego na Azorach w porze migracji niż odgadnę co na obiad chciałaby zjeść Karolina.

P.S. Nieprzewidywalne łącze internetowe w hotelu uniemożliwia przesłanie filmów. Nastąpi to najpóźniej kilka dni po naszym powrocie.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (15)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 3.5% świata (7 państw)
Zasoby: 51 wpisów51 31 komentarzy31 746 zdjęć746 8 plików multimedialnych8
 
Moje podróżewięcej
09.07.2015 - 03.08.2015
 
 
16.11.2013 - 16.11.2013