Wstajemy o 7-mej, śniadanie, a po posiłku zakładamy stroje kąpielowe. O godz. 09:00 wypływamy na pływanie z delfinami. Oprócz naszej dwójki jest małżeństwo z Niemiec i Włoch oraz standardowo skiper Tiago i nawigatorka Marylou (coś mi mówi, że to jakaś ksywa, bo średnio pasuje do dziewczyny z Holandii. Pogoda świetna - słonce i spokojny ocean.
Tym razem nie odpływamy daleko od brzegu, może jakieś 2 kilometry, gdy napotykamy grupę delfinów plamistych (spotted dolphins). Uczestnicy przygotowują się i pojedynczo lub parami wchodzą do wody. Wszelkie nadmierne chlapanie płoszy delfiny więc w ekspresowym tempie wszyscy muszą nabyć technikę bezszelestnego zsuwania się z pontonu do wody. Pani z Włoch w ostatniej chwili rezygnuje i nie wchodzi do wody – przestraszyła się. Pierwotnie miałem pływać z Karoliną, ale ostatecznie poprosiłem nawigatorkę, żeby mnie zastąpiła, a ja miałem zająć się fotografowaniem. Córce, przy drugim podejściu udaje się zobaczyć dwa delfiny z odległości kilku metrów, a jej radosny pisk przez rurkę słyszą wszyscy na łodzi. Wkrótce potem ja wchodzę, ale na tyle niezdarnie (w sensie z takim chlapnięciem), że ledwo co zauważyłem 3 okazy odwracające się do mnie ogonem. Każdy z uczestników ma 5-6 prób, ale nie każdemu udaje się zobaczyć tyle co Karolinie. Wg Marylou powody są 2 – po pierwsze duża ilość małych delfiniątek sprawia, że te są bardziej ostrożne czyli mniej „relaxed”, jak stwierdza, a po drugie, nie wiedzieć dlaczego, bardziej garną się do dzieci. Potwierdza się to wkrótce przy bodajże czwartym podejściu, gdy Karolina nawiązuje kontakt z 3-ma delfinami zwyczajnymi (common dolphins), które mają charakterystyczne żółte pasy po bokach. Podpływają na parę metrów.
Po dwóch godzinach wracamy do portu – wszyscy zadowoleni – no, może z wyjątkiem Pani z Italii, która nie mogła uwierzyć, że 9-latka dawała radę w oceanie (wiem, że trochę się przechwalam, ale co tam, dumny jestem:). Przez większość czasu, oprócz kąpieli w Atlantyku, możemy obserwować kilkanaście delfinów płynących momentami parę metrów od nas. Wrażenia nie do opisania.
O 16:00 wyprowadzamy się z pokoju i z Vila Franca na 3 dni i lecimy na wyspę Faial z zamiarem zwiedzenia tej oraz sąsiedniej Pico – na której zlokalizowany jest najwyższy szczyt Portugalii. Faial wita nas rzęsistym deszczem oraz … brakiem samochodów do wypożyczenia. Najbliższe dni zapowiadają się interesująco …